wtorek, 11 kwietnia 2017

Hidden By Ivy - "Beyond"


"Beyond", choć nie pozbawiony pewnych niedostatków, prawdopodobnie zapisze się w mojej świadomości jako jeden z piękniejszych albumów roku 2017, jeśli nie najpiękniejszy.


Hidden By Ivy to duet, w którego skład wchodzą wokalista i tekściach Rafał Tomaszczuk oraz instrumentalista Andrzej Turaj. Panowie rozpoczęli działalność w roku 2014, by debiutować rok później długogrającym albumem "Acedia". To co rzuca się w oczy od samego początku obcowania z Hidden By Ivy, to ponura, nostalgiczna oprawa. Tak jest i w przypadku drugiego krążka "Beyond" - zdobionego sugestywną, ascetyczną grafiką, a i ogólnie krążek wydany jest stylowo i w dobrym guście. Co najważniejsze, strona wizualna idealnie odzwierciedla nastrój i charakter drugiego długogrającego dzieła Hidden By Ivy.

 

Duet gra rzeczy dość ciężkie do sklasyfikowania. Na pewno należy otworzyć szufladkę progresywnego popu, w którą trzeba by wepchać oniryczne, pełne nostalgii klimaty dream popu z okolić Cocteau Twins. Mocno czuć również rozwiązania new wave (chociażby w "Sunset song" słychać wyraźne wpływy Depeche Mode), dark wave (Dead Can Dance) i dark ambientową przestrzeń, dzięki której muzyka jest gęsta, leniwa, niepokojąca i mroczna. Prócz tego wyczuwalna jest stylistyka rocka gotyckiego oraz art-rock (Talk Talk, David Sylvian). Nie można pominąć melancholijno rockowej atmosfery rodem z Anathemy czasów "Alternative 4" oraz projektów Duncana Pattersona: Antimatter i Alternative 4. Pokaźna liczba gatunkowych odniesień i słuszne, markowe nazwy mające posłużyć za charakterystykę Hidden By Ivy mogą zwiastować, że rzeczywiście sporo piękności się na "Beyond" dzieje.

Już od pierwszej minuty snują się te trochę mroczne, bardziej melancholijne, leniwe i gęste od nostalgicznej atmosfery opowieści. Zatopione w niskich dźwiękach i spajających całość klawiszach. Są zupełnie jak wspomnienie nigdy nie zwietrzałej, niespełnionej miłości albo epitafium dla uciekającego przez palce życia. Pełne powracających nocami myśli. Czasami ma się nawet przed oczyma obraz stojącego nad grobem, pogrążonego w deszczu mężczyzny. Posępny, duszny klimat; wyważone emocjonalnie wokale, które potrafią jednak wspinać się na wyższe rejestry odczuwania, kiedy Rafał Tomaszczuk porządnie krzyknie; instrumentarium uderzające w bardzo niskie i ciągnące się ponuro tony, cudnie spisują się partie fortepianowe i gitary bez prądu. 

 

W klimat wprowadza fortepianowo-basowy "Different world" ze świetnymi chórkami i fantastycznym gościnnym występem Baśni Lipińskiej. Album rozkręca skąpany w duchu Depeche Mode " Sunset song" by zaraz przejść w jeden z piękniejszych fragmentów płyty, dream popowy "Vision days". W podobnych klimatach obraca się "Bird", z wyśmienitą końcówką i delikatnie zahaczający o trip-hopowy beat, zagrany z dużym szacunkiem dla oryginału cover Martina Halla "Another heart laid bare".

"Beyond" niestety ma braki techniczne. Poczynając od niezbyt ciekawego brzmienia, co jest dla polskich płyt niejako rutyną, zdecydowanie za mało selektywnego i wyrazistego, poprzez niedostatki warsztatowe. W niskich partiach wokalnych album jest zaśpiewany świetnie, gorzej, kiedy trzeba wyjść na wyższe rejestry - końcówka "Vision days" i wysokie partie w "Another heart laid bare" zaśpiewana na ściśniętym gardle nie robią najlepszego wrażenia.


Ogólnie jednak "Beyond" spełnia swoje zadanie - to muzyka diablo klimatyczna, mroczna, leniwa i gęsta. Hidden By Ivy łączą wiele skąpanych w nostalgicznej atmosferze stylistyk i robią to ze sporym wyczuciem. Dźwięki od duetu mocno oddziałują na słuchacza, pobudzają emocjonalnie i wprawiają w zadumę. Jest w nich ten pierwiastek kreacyjności jaki mają niektóre odmiany dźwięku. Piękna muzyka.


"Beyond" || Polska 2017
Wykonawca: Hidden By Ivy
Wydawca: Alchera Visions
Gatunek: dream pop, progressive pop, art-pop, dark wave

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz