Już na debiutancki "Sex, Whiskey & Soutern Blood" (2011) grupa J.D. Overdrive udowodniła, że lubi sobie głośno i ciężko pograć, a dodatkowo robi to w całkiem przyzwoitym stylu i na takowym poziomie realizatorskim. Nie było wprawdzie mowy o objawieniu, sporo można było poprawić, ale złożyło się, że katowicka grupa wydała dobrą płytkę i zrazu zyskała sobie całkiem pokaźne grono słuchaczy.
Na drugim albumie zatytułowanym "Fortune Favors The Brave" jest jeszcze głośniej, jeszcze ciężej i agresywniej wokalnie. Wielbiciele Black Lable Society czy rodzimego Corruption (a momentami nawet Black Sabbath) mogą więc zacierać łapy, lać w kieliszki whiskey i wznosić toasty, bo skapnął im kolejny muzyczny smakołyk. Tym bardziej, że w Polsce stoner metal cieszy się coraz większą popularnością, więc i zapotrzebowanie na grupy pokroju J.D. Overdrive jest większe - wprawdzie korzennego stonera tu mało, więcej natomiast czegoś z pogranicza metalcore i nu, ale inspiracje słychać dość wyraźnie. Tłuste, walcowate riffy, masywna sekcja, a do tego mocny, zachrypły wokal Wojciecha Kałuży, który potrafi również porządnie krzyknąć i growlować - taką stylistykę co prawda dobrze znamy, ale po pierwsze nikt tym albumem nie szukał Atlantydy, po drugie zaś, panowie z J.D. Overdrive są w tym graniu bardzo sprawni.
Dodatkowy smaczek to gościny udział "gwiazd" polskiego łomotu w postaci Dzikiego z Mechu, Treli ze wspomnianego już Corruption czy klawiszowca Piotra Sikory (Leash Eye i Exlibris), którzy fantastycznie urozmaicili bodaj najlepszy na albumie "Beware The Boozehound" - szczególnie dobre wrażenie robią klawiszowe solówki (jeśli nawet nie na organach Hammonda, to o barwie hammondowej). Poza tym "Fortune Favors The Brave" utrzymany jest w klimatach ciężkich i topornych, powolnych, walcowatych właśnie, ale utwory potrafią nagle ruszyć z kopyta i zaserwować riffy i rytmy żwawsze ("The Revelation"). Jest więc znacznie ciężej niż to miało miejsce na bardziej "pogodnym" i szybszym w tempie debiucie.
Tym materiałem udowodnili panowie z J.D. Overdrive, że podjęli rękawicę i walczą o wysokie miejsce na scenie metalowego grania w Polsce. Co prawda "Fortune Favors The Brave" brakuje jeszcze trochę choćby w kwestii urozmaicenia utworów, które bądź co bądź w większości są mało różnorodne (by nie powiedzieć, że na jedno kopyto) do poziomu chociażby "Bourbon River Bank" (2010) Corruption, momentami bywa też nudno i aż nazbyt wtórnie, ale nie w jedną noc przecież Rzym spalono. Póki co jest kawał dobrego, klasowego łomotu i warto czekać na więcej, tyle że w przyszłości prosiłbym o więcej korzennego, rock'n'rollowego kopyta, a mniej naleciałości nu i core.
Tym materiałem udowodnili panowie z J.D. Overdrive, że podjęli rękawicę i walczą o wysokie miejsce na scenie metalowego grania w Polsce. Co prawda "Fortune Favors The Brave" brakuje jeszcze trochę choćby w kwestii urozmaicenia utworów, które bądź co bądź w większości są mało różnorodne (by nie powiedzieć, że na jedno kopyto) do poziomu chociażby "Bourbon River Bank" (2010) Corruption, momentami bywa też nudno i aż nazbyt wtórnie, ale nie w jedną noc przecież Rzym spalono. Póki co jest kawał dobrego, klasowego łomotu i warto czekać na więcej, tyle że w przyszłości prosiłbym o więcej korzennego, rock'n'rollowego kopyta, a mniej naleciałości nu i core.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz