Wokalista, gitarzysta i spiritus movens wodzisławskiego prog-rockowego zespołu Walfad poczuł się już na tyle pewnie, by wyjść z cienia macierzystej kapeli i zadebiutować solowo.
W atmosferze krążek Ciuraja zbliża się do tego co Collage zagrał na "Baśniach" i ogólnie bajkowej, przekolorowanej części neoprogresji w stylu wczesnych Pendragon czy Pallas, ale jednak bez takiej brawury i pompy, dużo mniej progresywnie, bez instrumentalnego szaleństwa i połamanych rytmów. Tam był baśniowy festyn, tu jest art-rockowa jesień, dostojna, balladowa, wciąż jednak w kolorycie bajki - taki polskojęzyczny "I Talk to the Wind" z debiutu King Crimson. Zdarza się usłyszeć nieco mocniej post-rockowe gitary ("Uważaj na nogi"), innym razem dosadniej zacharczy przester ("Okrąglik" i podchodząca pod stylistykę Deep Purple "Złość"), ale jako całość album jest mocno art-rockowy z wyraźnymi wpływami folku i istotną rolą bardzo dobrych, poetyckich tekstów. To ważne, by "Ballady bez romansów" słuchać z nastawieniem, że nie będzie to muzyka, z jaką obcuje się na co dzień. Chodzi o jej oniryzm, odrealnienie, sielankę, fantastykę i bajkowy charakter. Zresztą czym innym były Mickiewiczowskie "Ballady i romanse" jeśli nie miksem realizmu z elementami nadprzyrodzonymi i pozazmysłową niesamowitością.
Feeria muzycznych barw jest tu przeogromna, a zaczyna się już od głównego bohatera albumu, czyli Wojciecha Ciuraja - wokalisty dysponującego charakterystycznym wokalem. Jest w jego barwie i manierze coś z Bryana Adamsa, Tomka Różyckiego i Cezarego Nowaka, w każdym razie nie jest to często słyszalny typ głosu. Sprawa druga, to ekipa, która pomogła Ciurajowi przy "Balladach bez romansów". Niezwykle istotny w budowie gęstego, baśniowego klimatu są wszędobylskie klawisze Pawła Kukli. Z drugiej strony arcygenialny występ zanotowała Zofia Neugebauer grająca na flecie - solówki w "Balladach bez romansów", dziesięciominutowym "Okrągliku" (wyraźne inspiracje Jethro Tull) i "Pleśni" są kapitalne, cudownie kolorują numery i budują atmosferę sielanki. Dużo folkowego charakteru nadały partie skrzypiec Piotra Rachwała (fantastyczne momenty w utworach "Złość" i "Lepsze kolory"), dodatkowo zbliżając muzykę Ciuraja do innej polskiej prog-rockowej kapeli Believe. Nie bez znaczenia jest udział w nagraniach Daniela Arendarskiego, któremu przypisane są dwie fenomenalne, naładowane emocjami gitarowe solówki - ta z "Okrąglika" to mistrzostwo, a z "Ballad bez romansów" idealnie flirtuje z fletem.
Ciuraj nagrał niezwykłą i ciekawą płytę, choć zdarzają się momenty trochę przesadzone bądź nietrafione. "Uważaj na nogi" w odniesieniu do szufladki post-rocka jest raczej numerem klasy średniej, "Pleśń" zdecydowanie przesłodzono, potencjał "Cud niewidów" został niewykorzystany, a w perspektywie całego krążka ta niespełna trzyminutowa piosenka robi na mnie najlepsze wrażenie zaraz obok wielowątkowego "Okrąglika" i popisów na linii gitara-flet w "Balladach bez romansów". Niemniej to zadziwiające, że tak młody człowieka jak Wojciech Ciuraj chce grać takie rzeczy, na dodatek dość wyraźnie w stylistyce swojej solowej płyty odsuwa się od tego co robi jako lider Walfad.
Debiutancki solowy krążek Ciuraja to interesujące artystycznie przedsięwzięcie i istotne wydarzenie w kręgu polskiego art/prog-rocka. O ile dwa krążki Walfad zaciekawiły pewną rzeszę słuchaczy rodzimej progresji, to "Ballady bez romansów" dają jasny dowód, że lider formacji z Wodzisławia Śląskiego ma spore aspiracje i jest postacią tyleż charyzmatyczną co twórczą.
"Ballady bez romansów" || Polska 2017
Wykonawca: Wojciech Ciuraj
Wydawca: Emet Records
Gatunek: art-rock, prog-rock, folk-rock, alternatywny rock
facebook: https://www.facebook.com/wojciur/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz