czwartek, 19 kwietnia 2018

Zła Wola - "The Best of Vol. 2"


Podobno wychowali się na jednym podwórku, za urwisa zwisali z tego samego trzepaka, a od roku 2014 bawią się razem w zespole rockowym Zła Wola.


Niech was nie zmyli przewrotny tytuł krążka, bo w istocie jest to studyjny debiut piątki muzyków z warszawskiej Woli. Tytuł zresztą bardzo ryzykowny, bo kto o zdrowych zmysłach kupiłby album "best of" bandu, o którym wcześniej nie słyszał? Ja nie, ręką bym machnął na taką składankę. W podobną zabawę zagrała ostatnio COMA z ich "Metal Ballads. Volume 1", ale ekipa Roguckiego od kilku lat konsekwentnie dokonuje marketingowej autodestrukcji, a poza tym COMA to marka mogąca sobie pozwolić na trochę więcej niż inni. Zresztą, mało to razy słyszało się o pop-gwiazdeczce jednego sezonu, która w ciągu roku potrafiła wydać debiut, remaster debiutu i the best of…?


W każdym razie Zła Wola z tym psikusowym "The Best of Vol. 2" po cienkim lodzie stąpa. Na całe szczęście to co na blaszce, to już rzecz konkretna i jednoznaczna. Solidny, w pełni profesjonalny, pierwszorzędnie zrealizowany hard rock z riffami przybrudzonymi southernowym piachem, polskojęzyczny, z odpowiednio dobrą, ciężką i rozszalałą sekcją. Zła Wola jest to zespół o ukształtowanym stylu i powtarzalny w tworzeniu rzetelnych rockowych numerów opartych na podobnej strukturze kompozycji i brzmieniu. Nie wiem na ile dla Złej Woli byłby to komplement, ale większość kawałków jest odpowiednio masywna, by spodobać się fanom solidnego, rzemieślniczego hard rocka, ale z melodyjnymi refrenami, których nie zawahała by się puścić stacja radiowa. To rzecz dla fanów takich kapel jak Carrion, Luxtorpeda, Power of Trinity, Lipali czy Totentanz. Przede wszystkim Totentanz, również poprzez utrzymane w podobnym wydźwięku, pesymistyczne teksty, w których podmiot liryczny nieustannie upada, poznaje świat od gorszej strony, jest odtrącany i wściekły. Buntownicza atmosfera aż krzesze iskry.


Na tle krążka wyróżniają się najbardziej przebojowy "W stronę światła", podniosła ballada "Cisza to krew", marszowy "Warszawski blues", pieprzny "Zabij Mnie" i napędzana posępnymi riffami "Kolizja" (jako bonus dodano akustyczną wersję, miło nawiązującą do stylistyki southern rocka). Cała reszta to konkretne hard rockowe kompozycje. Solidna, rzemieślnicza robota w pełni profesjonalnego, ułożonego i dobrze prowadzonego zespołu o ukształtowanym brzmieniu i klarownej wizji na swoją muzykę.


W ostatnich miesiącach mogliśmy przesłuchać kilku mocnych, polskojęzycznych, rockowych premier utrzymanych w podobnej estetyce: Opiłki ("Eurarium"), P.A.G.E. ("online"), DICE ("Nowy świt") czy nawet Abodus ("Labirynt"). Zła Wola wpisuje się w tę falę. Gdyby grali w waszym mieście, to koniecznie posłuchajcie Złej Woli na żywo, a przy okazji zgarnijcie i płytę.


"The Best of Vol. 2" || Polska 2018
Wykonawca: Zła Wola
Wydawca: Zła Wola
Gatunek: hard rock, rock

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz