Już na wstępie wypada zaznaczyć, że debiutancki album Milo Greene to jedna z najlepszych płyt z gatunku około indie popowego jakie dane mi było słyszeć w ostatnich latach.
Jest to tym bardziej zadziwiające, że kalifornijski kwintet powstał zaledwie trzy lata temu. Zadziwiające z tego względu, że zespół mimo niezbyt bogatego stażu charakteryzuje się niepowtarzalnym, dojrzałym stylem, popisuje doskonałymi aranżacjami i kapitalnym brzmieniem, a przede wszystkim wyszukanym klimatem swoich muzycznych opowieści. Wspomniane superlatywy składają się w moich oczach w debiut marzeń, taki, o jakim znakomita większość młodych bandów może tylko śnić. Kuriozalnie nawet Amerykanie, znani przecież z gustu niezbyt wysokich lotów, docenili materiał zawarty na "Milo Greene" - teraz wypadałoby zarazić tym fantastycznym albumem i polskich słuchaczy.
Ciężko wepchnąć Milo Greene do jakiejkolwiek gatunkowej szufladki, bo z jednej strony jest tu sporo kinematograficznego popu z naleciałościami indie folku, z drugiej zespół wędruje również w rejony dream popu, a nawet art-popu - sami twórcy natomiast pracując nad materiałem mówili o rodzaju muzyki, który mógłby pojawiać się w reklamach, czy ścieżkach dźwiękowych, stąd też określenie cinematic pop.
>> Przeczytaj całą recenzję!
"Milo Greene" || USA 2013
Artysta: Milo Greene
Wydawca: Atlantic Records
Gatunek: cinematic pop
______________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz