niedziela, 1 września 2013

The Doors: When You're Strange [dvd]


Książek o The Doors było multum. Najlepszą na polskim rynku (z kilku mi znanych) wydaje się być Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona Jerry'ego Hopkinsa i Danna Sugermana - napisana z pasją, językiem niesamowicie sugestywnym, a do tego pełna wcześniej nieznanych ciekawostek na temat zespołu. Ideał dla fanów.


W formie audiowizualnej ciekawych biografii raczej nie zaobserwowałem. Jest co prawda fantastyczny, fabularyzowany The Doors Olivera Stone’a z Valem Kilmerem w roli Morrisona, ale to nie pozycja dla wielbicieli zespołu. W moim odczuciu wizja twórcy Plutonu jest co prawda najtrafniejszą, jednak nie przemówi do tych, którzy noszą koszulki z podobizną członków grupy, a wieczorami modlą się przed ukrytym w szafie ołtarzykiem pełnym doorsowych symboli. Stone pokazał Morrisona jako scenicznego błazna, człowieka, który chciał tworzyć sztukę - i wierzył, że ją tworzy - ale w rzeczywistości był tylko pajacem na scenie (do tego zachlanym i zaćpanym). Wszelkie poszukiwania ów "drzwi percepcji" były dla Stone’a tylko chorą mitologizacją głupoty.

Właśnie dlatego uważam, że na polskim rynku potrzebny był taki film jak When You're Strange w reżyserii Toma Dicillo. Biografia zespołu w stricte dokumentalnej formie, którą każdy fan grupy będzie mógł sobie postawić na półce z płytami The Doors i książkami o nich. Nie chodzi tu nawet o bogactwo treści i ideologie jakie film niesie, chodzi wyłącznie o zasadę, że dla każdego coś miłego. Bo nie ukrywajmy - religia The Doors przetrwała do dziś, są nowe pokolenia fanów grupy, którzy w prymitywnych ekscesach Morrisona doszukiwać się będą swoistego objawienia, będącego w rzeczywistości ślepą, ortodoksyjną wiary w swojego guru.


DiCillo stworzył film rzetelny w kwestii realizacji. Pięknie wszystko pomontował, ulepił z archiwalnych materiałów spójną całość sięgającą od początków aż po koniec (koniec Morrisona, nie The Doors). Materiały te są wprawdzie względnie znane, ale wielki plus za wrzucenie do dokumentu fragmentów An American Pastoral (filmu, który kiedyś Morrison zrealizował z Paulem Ferrara). Fakt, że pewne informacje migają jakoś tak za szybko (przygody z Janis Joplin, Mickiem Jaggerem, Nico z Velvet Underground czy Andy'm Warholem - albo po prostu przeleciały przez ekran, albo w ogóle nie były pokazane), ale po co się za bardzo zagłębiać w historię grupy, przecież gdyby chciano opowiedzieć wszystko, to pewnie i dziesięć płyt DVD by nie starczyło. DiCillo pokazuje więc wybiórczo to co względnie ważne. Wyszło to całkiem sprawnie i ogląda się również niezgorzej.

Oczywiście te nieopowiedziane wątki składają się na historię w pewnym sensie niekompletną. Wrzucając najbardziej znane ekscesy Morrisona do swojego filmu DiCillo jednocześnie skreślił siebie jako kreatora czegoś nowego o The Doors. Krótko mówiąc: When you're Strange to zbitek tego, co i tak wszyscy fani zespołu dobrze znają. Nie ma żadnych odkrywczych ciekawostek, czegoś szokującego, czegoś czego już wcześniej by nie pokazano, czy o tym nie napisano. Takim sposobem operowania materiałem archiwalnym reżyser zawęził znacznie grupę docelową dla swojego filmu - przeznaczony jest on więc raczej dla osób dopiero zaczynających przygodę z The Doors, albo dla stacji telewizyjnych, które na chybcika chciałyby zaprezentować biografię jednej z największych gwiazd muzyki rockowej przeciętnym zjadaczom chleba. Zaprezentować w sposób jak najbardziej rzemieślniczy i atrakcyjny zarazem, ale mimo wszystko to tylko prezentacja pobieżna.

Szkoda również, że stosunek twórców do Morrisona jest jednostronny. Starają się zachować pozory obiektywizmu w formie, ale treść zdradza uwielbienie dla lidera The Doors. Nie można więc uznać When You're Strange za obraz stricte informacyjny - pozwalający sobie wyrobić własne zdanie na temat morrisonowych ekscesów i jego rzeczywistego talentu. Autorzy wręcz pukają w monitor i zdają się mówić: "Klękajcie! Toż to jest artysta". Nie chcę oceniać na ile film DiCillo wypacza i kierunkuje spojrzenie widza na The Doors, twierdzę jedynie, że projekt był tworzony z myślą o tym, by rozkochać odbiorcę w grupie.

Te minusy ma chyba rekompensować w odczuciu twórców głos narratora, którym jest tu Johnny Depp (nie piszczcie panie, Depp jest tu obecny jedynie oralnie - jakkolwiek dla płci pięknej może brzmieć to podniecająco). A w moim spojrzeniu braki zaciera muzyka - w momencie gdy przestajemy przeskakiwać po historii odlotów Morrisona zaczynają wybrzmiewać dźwięki na żywo, fragmenty koncertów pokazujących jak fantastycznymi muzykami byli Manzarek, Krieger i Densmore. Dlatego zawsze będę z ogromnym żalem patrzył na The Doors, i na to jak bardzo jeden członek grupy (w moim odczuciu nie do końca poważny), może przyćmić trzech prawdziwych artystów i sprowadzić ich jedynie do roli tła.

The Doors: When You're Strange jest więc pozycją w pewnym sensie udaną, a w innym dość marną. Nie do końca wiadomo dla kogo jest ten film. Przeciętni widzowie i początkujący fani będą raczej ukontentowani - fanatycy zaś też pewnie się ucieszą, że wychodzi coś o ich ukochanym zespole, ale mimo wszystko nie dowiedzą się niczego nowego, bo wszystko to i dużo więcej już zostało o The Doors powiedziane (projekt jest więc dla nich pusty poznawczo). Ja jako fan muzyki bardzo się cieszę, że film mogę mieć na półce - został on bowiem wydany naprawdę fantastycznie i jeśli o smaku cukierka świadczyłoby opakowanie, to byłby to chyba jeden z najsmaczniejszych cukierków jakie w życiu jadłem. Nie jestem natomiast jakimś wielkim miłośnikiem The Doors, a już na pewno nie Morrisona - a mimo wszystko film obejrzałem bez zgrzytania zębami. Jednakowoż jeśli szukacie czegoś wartościowego o The Doors to odsyłam do książkowej biografii Nikt nie wyjdzie stąd żywy i fabularnego filmu Olivera Stone’a - dużo więcej informacji i kontrowersji, a kontrowersja w biografiach jest tym co tygryski lubią najbardziej.




"The Doors: When You're Strange" || USA 2009
Reżyser: Tom DiCillo
Dystrybutor: Best Film
Gatunek: dokumentalny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz